Rozmowy przy kawie (28)
Witajcie! U niektórych z Was ulewy a u mnie codzienne podlewanie. Ileż czasu mi to zabiera! Gdyby nie to, że rabatki i grządki mam rozstrzelone po różnych stronach posesji, już dawno zainwestowałabym w automatyczne nawadnianie a tak... mam miłe wieczory z wężem.
Jestem dziś w L. na jedną noc. Załatwiamy zdrowotne sprawy M. Ubiegnę Wasze pytania i powiem, że jest dużo, dużo lepiej co nie znaczy, że całkiem dobrze. Na dodatek te straszliwe upały. Wiadomo, że sercowcy nie czują się najlepiej w takich temperaturach. Ale idzie jesień i z każdym dniem będzie chłodniej...
Rabatki i warzywniak mam praktycznie przygotowane do urlopowego wyjazdu. Przydałoby się powtórnie skosić co nieco ale nic się nie stanie jak trawa trochę wyrośnie. Najważniejsze, że pomidory ogarnięte, cukinia i ogórki przetworzone, rzodkiewka i rukola posiana, fasolka prawie skonsumowana a koper zerwany do suszenia . Zapomniałabym, że Minehaha vel Dorotka prosi o cięcie na około 30-tu metrach kwadratowych ale pewnie nie dam rady już jej ogarnąć. Wiosną tego roku zabrała mi dwa dni. Teraz zrzuci sama kwiaty i będzie musiała [poczekać z tymi pędami strzelającymi w niebo. Pozostałe róże i inne krzewy kwitnące latem już przycięte. Przez ostatnie dwa tygodnie (po miesięcznym pobycie w L.) nie mogłam się wygrzebać z bardzo, bardzo pilnych potrzeb ogrodowych stąd moje sporadyczne bywanie na forum. W poniedziałek wyjeżdżamy z M. na 10-cio dniowy urlop w pobliże Małgosi i jeśli nie będzie tam kłopotów z łączami to, mam nadzieję, nadrobię wszystkie zaległości zarówno w Pogaduszkach jak i w Waszych wątkach.
Trzymajcie za mnie kciuki bo jestem mocno zmęczona i nieźle zestresowana. Ale mimo tego, że umieram z tego upału w wielkiej płycie to mam kilka słów do paru osób. Ci z Was, do których nie napiszę osobnego komentarza nie mogą poczuć się pominięci i muszą mi wybaczyć wielką wybiórczość wynikającą z ułomności mojego mózgu udręczonego makabrycznie upalnym dniem i późną porą. Przeczytałam kilkanaście stron i niestety zapamiętałam tylko kilka powodów do komentarza.
Teresko Bitek piękne gloksynie! Mam do nich sentyment bo przed wieloma laty, z powodzeniem, hodowałam je w bloku. Są naprawdę cudowne!
Januszu bardzo się cieszę, że Twoja Żona jest już w domu. Chory błędnik to naprawdę wielki problem. Wiem co mówię, bo pewnego pięknego dnia nie mogłam wstać z łóżka. Po 2-ch miesiącach rekonwalescencji zobaczyłam mężczyznę zataczającego się, "w pijanym widzie", od krawężnika do krawężnika i doskonale rozumiałam jego trudność w utrzymaniu równowagi. Mocno trzyma kciuki za powrót Żony do zdrowia a dla Ciebie ślę wyrazy podziwu za przecudne fotografie Waszej bombonierki. Macie prześlicznie!
Justynko Klaryso trzymam kciuki za jak najmniej bolesny remont. Podziwiam kurczaczkowe maleństwo, komplementuję Wasze zdjęcie z Misią i chylę czoła przed Twoimi "konserwatorskimi" umiejętnościami.
Ilonko jak dobrze Cię czytać w troszkę lepszym nastroju i zdrowiu. Bukiety prześliczne a Twoje "Laseczki i Lasek" są dla mnie, jak wiesz, kultowe.
Bogusiu współczuję Ci przeżywanego smutku ale jednocześnie cieszę się razem z Tobą z przyjazdu wnucząt. Kompot smakował dzieciom?
Margolciu, Misiu! Cudowne jubilatki! Przyjmijcie spóźnione ale serdeczne życzenia zdrowia, siły i przychylności losu. Jeśli moje życzenia się spełnią to resztę, ważną dla Was, same sobie uzyskacie.
Aniu Ryszan, Aniu Maniu, Aniu Sweety, Grażynko i wszystkie Anie i Hanie niech Wam się udaje realizować plany i marzenia w dobrym zdrowiu w kochającym Was towarzystwie.
Doooobranoc!


  PRZEJDŹ NA FORUM