Rozmowy przy kawie (28) |
mariaewa pisze: Bea, z tymi majtkami to jest problem. Nie usnę w gaciach, więc piżama odpada. Koszula mnie " baleronuje ", bo kręcę się w nocy jak na rożnie. Więc śpię bez niczego, ale mam dyżurną koszulę przy łóżku. Ciotka Anka pozdrawia. Nie świętuje dziś imienin, bo uważa to za narzucony nakaz mienia ochoty na gości, imprezy itp. Nawet święta uważa za dziwaczny imperatyw lubienia w tym dniu kogoś, kogo się nie trawi przez cały rok. Ale ona zawsze w poprzek. W szalonych latach 80- tych , uczono, by szepnąć partnerowi na imprezie, podczas np. tańca, że nie ma się niewymownych. O, to ja z serca pozdrawiam "ciotkę Ankę"!! No, wdałam sie w ciocię Ja przeca to samo mówię, że te wszystkie tradycje plemienne, to albo można lubic albo nie i to nie znaczy, że coś "nie gra", prawda? Ciociu Aniu, to na nas, indywidualistach, spoczywa ciężar wprowadzania zmian w tym świecie tradycjonaliści dalej chodziliby w spódniczkach z liści albo w skórach antylopy i porozumiewali sie przy pomocy dymu z ogniska z drugiej strony, ciociu, patrz, do czego my doprowadziliśmy... wszędzie beton, elektronika i sztuka zdobnicza... Bez majtek na imprezie? E, nie, niewygodnie mi bez gaci. Ja tam szeptałam coś innego A koleżanka dalej sobie śpi. Jak ja jej dziś zazdroszczę Kurczę, a może ona nie śpi, tylko nie schodzi na dół, bo myśli, że ja śpie? W tym domu nic nie słuchać co sie dzieje na dole, gdy jest sie na górze... Może sie zakradne po schodach (beznadziejne te schody, zęby sobie mozna wybić podaczas próby zakradania ) i posłucham, czy nic nie słychać Tylko, co to da, jak ona np. sobie leży i czyta..? Nic nie da. Dobra, jak zejdzie, to będzie na dole i tyle Jak zgłodnieje, to pewnie zejdzie |