O, nowe wpisy sie pojawiły, gdy ja na raty montowałam kolejny "reportaż" (w tzw. międzyczasie nastawiając pranie, robiąc kawę czy nalewając psom świeżą zimna wode, bo upał dziś u mnie jak na Seszelach chociaż nie, jak na Saharze prędzej). A, dziękuję, dziękuję! Miło mi, że moje wysiłki na coś się przydają Z drugiej strony może lepiej niech te Izery zostaną mało znane i dzięki temu niezadeptane Teraz, w lipcu, troche ludzi sie kręci tu i tam, ale tłumów nie ma, na szczęście. Więcej ludzi jest w znanych miejscach, gdzie jest coś "bardziej specjalnego" do oglądania, zwykły las i strumień to dla przeciętnego turysty za mało, żeby "robić kilometry". I dobrze więcej fajnych miejsc dla mnie i moich znajomych, rzecz jasna, np. dla Was
|