Rozmowy przy kawie (27) |
Nadrobiłam wszelkie zaległości i stwierdziłam ze zdumieniem, że już 5 lipca ![]() Odwiedziłam córcię w Poznaniu. Super było ![]() Najpierw lody i piwko z owocami w rynku - trzeba przecież łyknąć miejskiego gwaru, jak się człek od pługa oderwał. Potem zrobiłyśmy kółeczko rowerem wokół jeziora Maltańskiego. Niech żyją ścieżki bez kleszczy i pokrzyw ![]() W sobotę poszłyśmy na basen. Ja się taplałam w wodzie, a córa próbowała się opalić. Oczywiście jak tylko ułożyła się na leżaku to przypiekające wcześniej słońce zniknęło jak za dotknięciem różdżki. Pod koniec jednak wyszło i trochę ją przypiekło, dobrze, że nie więcej ![]() Potem ruszyłyśmy na szoping, wszak gdzieś trzeba wydać ciężko zarobione pieniążki ![]() ![]() Zdumienie nasze było jedynie wtedy, gdy wyszłyśmy z Galerii w cienkich fatałaszkach, a tu ziąb - brrr. W niedzielę zrobiłyśmy sobie super traskę rowerową, ok. 40km w sumie, ale na raty. Po powrocie wpadłam w grządki, czegóż tam nie było.... ogóreczki, pomidorki, fasolka, cukinia... Pojadłam agrestu, wiśni, porzeczek... A teraz wybieram się rowerem w daleki las na kurki, bo ponoć jest ich mnóstwo, życzcie mi powodzenia, by moja wyprawa nie poszła na marne ![]() |