Rozmowy przy kawie (27) |
mama101 pisze: Syna odebrałam ze szpitala. Diagnoza brzmi; arytmia serca, zalecenie; zabieg ablacji. Jest tylko jeden problem, syn jest w wieku "przejściowym", do pełnoletności brakuje Mu 4 miesiące. A zabieg jest refundowany dorosłych. Najpierw poproszę znajomego kardiologa o konsultację a później pomyślę co dalej robić. Asiu, nie posyłaj syna na zabieg, najpierw wszystko dziesięć razy sprawdź. Nie ufaj lekarzom. Bardzo źle to brzmi, ale własnie tego mnie życie nauczyło. Na "grzebanie" w czymkolwiek nalezy pozwolić dopiero wtedy, gdy jest pewność, że to jedyne rozwiązanie. Ja, gdybym pozwoliła sobie robic zabiegi, na które mnie kierowano, to miałabym: ablację serca, operacje krtani, wycietą przysadke mózgową, wyciety jajnik... A co faktycznie bylo potrzebne? Antybiotyki. Po nich wszystko zaczęło wracać do zdrowia, i serce, i przysadka i jajnik, wszystko nadal mam i działa. Arytmia i tachykardia też prawie zniknęły, choć te akurat cofały sie u mnie wolniej niż inne rzeczy. No i oczywiście znów musze wypowiedzieć słowo na "b"... Weź pod uwagę, że dość częstym objawem boreliozy sa problemy z rytmem serca. Nierzadko bywaja jednym z pierwszych objawów. I znów musze powiedzieć, że aby sprawdzić, czy ma sie borelioze, NIE idzie sie na badania na obecność przeciwciał, tylko idzie sie do lekarza ILADS. Dostepne testy nie są wiarygodnym badaniem, jedynym wiarygodnym "narzędziem" diagnostycznym jest specjalista, który naprawdę zna sie na tym draństwie. I zapewniam, że nawet jesli to brzmi dość absurdalnie, to właśnie tak niestety jest. W tej chorobie nie ma "tak dobrze", że robi sie proste badanie krwi i juz wiadomo, czy to ona czy nie ona. Może kiedys tak będzie, badania trwają, ale jeszcze tak nie jest. Asiu, jesli sobie życzysz, podam Ci kontakt do mojej lekarki. Ja bym od tego zaczęła, ale ja wiem, ile jest nieuświadomionych zachorowań na borelkę... Bardzo wielu "boreliozowców" miało po drodze do diagnozy właśnie ablacje, osobiście znam kilka takich osób, a internetowo, że strony Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę jeszcze więcej, ja nie miałam, bo po prostu nie pozwoliłam sobie zrobić, "coś mi tu nie pasowało" i nie pomyliłam się. Przykro mi, że znowu piszę o boreliozie, ale taki mój los. Przeciez nie moge milczeć, gdy jest cień podejrzenia, że ktoś może to mieć, a tego "cienia" jest sporo wokół. |