Rozmowy przy kawie (27)
więc nie ma się co krępować czy wstydzić, całowania, głaskania, bitej śmietany, lizania, kaczuszek i innych



No, to w tym duchu przyznam sie, że dziś przeżywam tzw. deprywacje potrzeb, a dokładnie to potrzeby całowania atrakcyjnego obiektu, a właściwie, to nawet dwóch.
Nie tylko u Pat warto sie na cos rzucić z pocałunkami, u mnie tez sie cos znajdzie ( lol ). Mianowicie zakwitły pnące czerwone NN (byc może to nawet Flammentanz, ale to tylko przypuszczenie) na łuku przy wejściu do "warowni" oczko
No, wyglądaja tak, że oczywiście chcialoby sie je calować! A tu guzik. Głupio sie przyznać, ale i wejście i "warownia" tak pieruńsko zarosły m.in. pokrzywą, że nie ma jak wejść zawstydzony To bardzo trudne do koszenia miejsce, a pogoda była deszczowa, kosić nie było kiedy, no i taki efekt, las chwastu, wiadomo, jak jest 1,5 ha, to zawsze cos nie jest zrobione. A obok powojnik Jackmanii, zakwitł jak zawsze do wycałowania pan zielony i też nie bardzo można w tej chwili wejść.
No, patrzcie, jaki los okrutny! Chciałoby się, a dostęp utrudniony!
Kurczę, albo pójde tam najpierw z maczetą i będę karczować mimo, że mokre po deszczu albo ubiore gruby dres i pójdę bez karczowania całować przez pokrzywy, albo będe siedzieć na murku, patrzeć i tęsknić... Dlaczego życie uczuciowe musi być takie skomplikowane?? Czy nie powinno byc tak, że jak potrzebujesz calować, to po prostu idziesz i całujesz?! pan zielony Zawsze jakieś przeszkody! No i ten potencjalny wybór, czy całować jednego czy obu..? Yyy... tzn. czy jedną czy drugą roślinę oczywiście, róże czy powojnik pan zielony pan zielony pan zielony oczko






  PRZEJDŹ NA FORUM