Wspomniałam wyżej o jeżu przy okazji koszenia łąki, a jeszcze samego jeża nie pokazałam.
Na początku czerwca pojawił się w naszej okolicy. Nie było tu wcześniej żadnych jeży, odkąd zaczęliśmy tu przyjeżdżać i uprawiać cokolwiek. Ani u nas, ani u sąsiadów. A ja bardzo chciałam, żeby jakiś do nas zawitał. Jeż najpierw pojawił się pod balkonem sąsiadki, ale jej york strasznie go obszczekiwał. W tym samym dniu przyjechaliśmy i my, więc ewakuowaliśmy go do naszego zagajnika. Przy czym jeż, lub mama jeżowa - szukała chyba miejsca na gniazdo i intensywnie żerowała - bo calutki dzień łaziła po naszej łące - widzieliśmy ją jeszcze kilka razy w ciągu dnia w różnych miejscach. Kleszcze ma, ale że zwija się w kulkę, to nie bardzo miałam jak przy nich dłubać. Miał też ranę za uchem, którą mu zdezynfekowałam wodą utlenioną. Chyba już jakiś większy pies się próbował do niego dobrać.
|