Rozmowy przy kawie (27) |
Ech, Angole wykazali sie słabością. Czarny scenariusz, czyli rozpad Unii, to najgorsza rzecz, jaka mogłaby spotkać Europę, ale mam nadzieję, że jest niemożliwa. Mało tego, mam w sobie jakiś naiwny promyk nadziei, że Angole niebawem zmienia zdanie, bo oczywiście okaże się, że to był błąd. No, ale wiadomo, jak to jest w demokracji, w demokratycznym głosowaniu najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy najmniej rozumieją. "Demokracja jest niedoskonała, ale nic lepszego dotąd nie wymyślono", więc cóż robić... Zjednoczenie się i potem ostateczne zbudowanie "stanów zjednoczonych Europy" powinno byc celem wszystkich krajów europejskich, bo tylko tak mamy szansę, choćby wobec Chin, ekstremistów pseudomuzułmańskich i paru innych problemów. No, ale większośc ludzi widzi tylko swój czubek nosa i swój talerz, a do takich najlepiej docieraja populiści, jak napisał Janusz. Taki ten świat. Ja bardzo osobiście cieszę sie, że istnieje Unia Europejska, od dziecka chciałam, żeby tak wyglądała Europa, zresztą w końcu właśnie tak mam, jak prześledzić z grubsza (bo dokładnie sie nie da, nie ma dość dokumentów) moje pochodzenie, to okazuje się, że mam Europę zjednoczoną w genach, czy trzeba więcej dowodów, że podziały "nie istnieją"... I nie tylko ja, wszyscy jesteśmy jedna wielka mieszanką genów, tylko niektórzy tego po prostu nie wiedzą. Wiecie, że nie ma genotypu Polaka? Nie ma! Po prostu nie ma, coś takiego nie istnieje. I w żadnym innym narodzie europejskim tez nie, badania DNA wykazują, że wszyscy jesteśmy Europejczykami... A te matoły wychodzą z Unii? Bo co? Bo kartofle będą tańsze? Zresztą nie będą! Będą droższe, to pewne. Trzeba nie miec wyobraźni, żeby myśleć, że ekonomia sie poprawi po wyjściu z Unii. Poziom życia przeciętnego człowieka w Europie nie dlatego nie rośnie, że istnieje Unia, tylko dlatego, że ogólnoświatowa gospodarka osiągnęła pewien pułap, na którym juz nie można nic zmieniać ilościowo, potrzebne sa zmiany jakościowe, a to oczywiście wymaga rewolucji w myśleniu o pieniądzu i ogolnie dobrach materialnych. Problem jest znacznie większy, to nie wyjście z Unii jest tu rozwiązaniem, tylko zmiana systemu wartości w obrocie światowym pieniądzem. A na to poczekamy. To znaczy nie my, tylko następne pokolenia, bo my nie dożyjemy tej zmiany, opór jest za duży, to potrwa. Dobra, tyle o polityce. W końcu cokolwiek dzieje sie "tam", to "tu" sa drzewa, kwiaty, pachnie wiciokrzew i inne... Ostatecznie i tak jesteśmy tylko prochem na wietrze... Ostatecznie w 90% składamy sie z komórek bakterii, a tylko 10% to nasze własne, czyli wcale nie jesteśmy sobą, tylko mikrokosmosem, którego nie znamy... I ostatecznie żyjemy w przeogromnym makrokosmosie, którego nie znamy... Mozna wyluzować, cokolwiek zrobimy, cokolwiek sie stanie, to ostatecznie i tak nie ma żadnego znaczenia, to tylko mikrochwila w naszej maleńkiej świadomości... Można wyluzować. Ktoś wytrzymał i przeczytał do tego miejsca? Wątpię ale jeśli tak to pozdrawiam Mam dziś dzień filozoficzny, muszę po raz n-ty przemyśleć swoje życie. |