Elu, sklepowe nasiona to są często jakieś trefne, chyba zazwyczaj są zbyt stare.
Misiu, oj budowlańcy to się nie przejmują ogrodem absolutnie. W ogóle nie wiedzą o co chodzi i zapewne uważają, że wszystko to rośnie i zasiało się samo. Domek - ja naprawdę nie wiem, kiedy będzie, może na emeryturze? A najlepiej jakbym go sama wybudowała, to wtedy będę miała gwarancję, że stanie, ale jeszcze nie zarobiłam na niego.
Chciałam się trochę pochwalić moimi piwoniami - bo dopiero w tym roku raczyło zakwitnąć kilka różnych odmian piwonii chińskich, które sadziłam dwa, trzy, a nawet cztery sezony temu. Nie są to piękne okazałe kępy, bo rośliny są młode, ale takie pierwsze kwitnienia cieszą niesamowicie. Juuupiii!
Próbuję teraz dopasować odmiany, ale nie zawsze się udaje.
Pierwsza zakwitła taka, pięknie pachnąca NN.
Druga - kupiona jako drzewiasta Jeanne d'Arc, w rzeczywistości jest p. chińską o takiej samej nazwie odmianowej, na szczęście nie kosztowała dużo, ale sprzedawca mi już podpadł, bo sam nie wie, co sprzedaje - dla nich to pewnie żadna różnica, czy piwonia jest drzewiasta, czy zielna.
A potem doszły cztery kolejne. Ta jest od dziadków mojego M. i naprawdę długo nie mogła zakwitnąć, miała małe pączki, ale robiły się brązowe i zasychały. Fakt, że ja je wtedy za głęboko posadziłam.
To też NN.
Tutaj jest Angel Cheeks w końcowej fazie rozkwitu.
Poniżej ta sama j.w., ale to był mały dodatkowy pączek.
A teraz coś na deser - bo strasznie mi się ona spodobała! Rozkwitła jako ostatnia i była totalnym zaskoczeniem, bo nie kupowałam żadnej odmiany w tym kolorze. Dodam, że jest fantastyczny - a robiłam jej zdjęcia dwoma aparatami, przy różnych ustawieniach i żaden sobie z nim nie poradził. Ten odcień jest o wiele ciemniejszy w rzeczywistości, taki wiśniowo buraczkowy. (Ta odmiana bardzo słabiutko pachnie w porównaniu z innymi, ale nadrabia wyglądem.)
|