Wiejski eksperyment Pat - konfrontacji marzeń z realiami cd. :)
No to szybka relacja z wyprawy na zamek w Chojniku - ostatni raz byłam tam jakieś 30 do 35 lat temu i zachowałam miłe wspomnienia z ekscytującej wycieczki...wspomnienia wykasowały informację o ciężkim godzinnym podejściu pod wielką górę taki dziwny Daliśmy radę, ale nie powiem, chwilami nie byłam daleka od wręczenia Florce telefonu i poproszeniu o wybranie numeru 112, żeby nas ktoś z tej góry uratowałlol Dzieciom się podobało, na tyle, że zaciągnęły nas na wieżę i...stanęliśmy na szczycie, wszedłszy z zamkniętymi oczami, otworzyliśmy je, zobaczyliśmy przejście nadpróchniałą kładką, a następnie wąziutkie schodki przy zewnętrznej stronie muru i zgodnie zrobiliśmy w tył zwrot i biegiem pod prąd się ewakuowaliśmy....no to już wiecie, po kim nasze dzieci takie szaleńczo 'odważne' lol Ale mimo to fajnie było...to nic, że jutro będę pełzać do auta, bo kolana wysiadły diabeł Ze względu na ogólną słabość zdjęcia mało interesujące, ja nie robiłam bo udawałam, że prowadzę Sarę, a tak naprawdę uwiesiłam się na dziecku, żeby mnie na górę wciągnęło, a R. uparcie twierdzi, że oficjalne zdjęcia zabytków są lepsze niż jego i robi tylko zdjęcia rodzinie....zatem oficjalne zdjęcia są np, tutaj, a mniej oficjalne poniżej:

















A to jest bluszcz...kilkaset lat pewnie ma, bo ma pień grubości człowieka:



  PRZEJDŹ NA FORUM