Rozmowy przy kawie (26) |
Nooo, spełniłam niedzielny, dobry uczynek. Dałam się namówić małżowi na wyjazd do lasu na jagody. Pojechałam, bo cóż miałam zrobić ![]() ![]() ![]() Pojechaliśmy, jagody owszem były, choć nie jakieś duże ilości, ale w lesie również było niesamowicie duszno, gorąco, parno i nie do wytrzymania. I sporo much - takich zwykłych, nie gryzących, ale wystarczająco upierdliwych. Tak, że nazbieraliśmy jedynie po słoiku (takim 350g) i wróciliśmy do domu. A teraz będę siedziała w chałupce i niedzielnie "nicnierobiła", bo tutaj jest miło i chłodno, a na dworze skwar i duchota. Zresztą i tak nic nie mam do roboty w ogrodzie (co można byłoby robić w niedzielę), a za parno i nieprzyjemnie jest aby tam siedzieć, dla siedzenia. |