Rozmowy przy kawie (26)
Hi, hi ! Ja też ostatnio byłam bliska mężobójstwa.
Mój małż rąbał drewno na opał na pieńku, który nie wiedzieć czemu ustawił niedaleko warzywnika (działka ma 1600 m i można pień ustawić w tysiącu innych miejsc, zresztą drugi pień stoi w stosownym miejscu). I jako, że rąbał duże i bardzo sękate pniaki, to wkładał w to mnóstwo energii. I jeden pniak po rozbiciu rozpadł się na dwa wielkie kawały, z których jeden wpadł w moje pięknie rosnące cukinie. I jedną przygniótł. Na szczęście nie połamał, ale trochę jej zaszkodził. No nie powiem, niewiele brakowało ....
A rentę po małżu dostałabym wyższą niż będzie moja emerytura, tylko kto by mi wtedy to drewno rąbał??????


  PRZEJDŹ NA FORUM