Rozmowy przy kawie (26) |
Spacer po Rozczochranym zaliczony. Obcykany. Takie poranki to szczyt szczęścia. Bez pośpiechu i perspektywy dzwonków w tle. Wczorajsza burza i ulewny deszcz postawiły ogród na nogi. Pati, ja niestety muszę robić w charakterze "usilnie zapraszam". Na szczęście stanowisko ze smalcem nie wymaga szaleństw. Dawniej malowałam buziole, niekończąca się kolejka... Bogusiu, tak to już jest z tymi dziećmi, od ich narodzin nie ma spokoju. Możemy sobie ponarzekać, ale cudnie, że są. Najkochańsze. A dom to skarbonka bez dna... Aniu, cała Kotlina cudna. Dawno już tam nie byłam. I te plecaki pełne czeskich % ... Kawkę dostawiam. |