Rozmowy przy kawie (26) |
Witajcie. U mnie wolne pod tytułem deszcz i burza spędziłam. Jak się burza rozpętała w sobotę koło południa to do rana w niedzielę trwała, a i potem lało, ale już bez błysków i trzasków. O 3 w nocy jak gwizdło w bloki obok to z łóżka wyleciałam. Jak się czuli co dostali? ![]() ![]() Wysłałam młodą na targ, (zięcia wzięła ![]() ![]() No i byłam dziś po raz kolejny na spotkaniu u wójta. No więc, chyba mam terenyyyyyy I całkiem fajowe. No rośnie tam jeszcze pszenżyto, ale po zbiorach... do roboty. A kto wie kiedy się kosi to tałatajstwo? Wiem , wstyd ze wsi jestem, ale no nie pamiętam... A burmistrz ze swoją świtą niech dalej sobie wystawiają przetargi po naście tysi , niech się tym epatują. I niech sobie dalej terminy dla bijących pokłony robią. Zusss ale mam nerwa na nich za stracony czas. Rok z okrasą w tyle. Ale ważne ,że już coś widzę. Wczoraj poszliśmy w inne miejsce, bo też było w planie, no i się pożarliśmy z emem, dla mnie zupełnie bez sensu, ale on se musiał na kogoś pokrzyczeć. Poszło o kierunki świata. Czujecie? Ja kiedyś go uduszę własnym biustem. Ubzdurał sobie, że strzelnica z ukierunkowaniem na południe. Bo tak i już. Boszz daj mi spokój i cierpliwość. No nie da się na południe, bo nikt nie będzie komfortowo strzelać w ten sposób. No i się bulgotał bez sensu, bo dziś mamy zupełnie inną lokalizację i nie trzeba się kłócić. Bo ma kierunek słuszny - północnyyyyy. Przewinął się mi znowu talib, ale nie mam siły teraz o tym pisać, chcę się nacieszyć dobrymi rzeczami dziś. Ale potem napisze, może ktoś mi coś zasugeruje... Buziaki i idę się pławić w słońcu (marzycielka). Kawy dostawiam, bo piję licząc ,że głowa przestanie mnie boleć. |