Widzę, że jednak cyklu aktywności w swoim wątku do poniżej tygodnia nie uda mi się na razie skrócić...ale jeszcze 4 tygodnie i wakacje - wtedy wszystko będzie bosko Zatem ciąg dalszy najdłuższej w dziejach relacji z 10-dniowego wyjazdu jeszcze będzie, tymczasem wracamy z powrotem do ogrodu własnego, gdzie zapanowały klimaty pustynne raczej, na szczęście przerwane wczorajszym deszczem.
Kwitnie to co o tej porze powinno:
No i zaczynają panienki moje przecudne:
Od strony kuchni mimo cięcia zarosły tak, że mam różany las
Szersze widoki po koszeniu nawet-nawet
I robi się mozolnie ścieżka:
|