Aniu ja już myślę o tych wsiowych Bea Rododendrony w pełni kwitnienia to widok bajeczny i tu w zasadzie można bez komentarza podziwiać Właściciele ogrodu dziękują za dobre słowo Ewo nie widziałam!
Ostatnia edycja przygód w Albionie. Tym razem pokażę coś, co oni nazwali Seafront Gardens czyli w wolnym tłumaczeniu Ogrody Nadbrzeżne. A następnie jeszcze kilka migawek z innej części Felixstowe.
Wyszliśmy sobie na przedpołudniowy niedzielny spacer. Kilka okazów z ogródków mijanych po drodze
oraz przybytek, którego szyld W. intuicyjnie i jakże trafnie przetłumaczył jako Pindrzymy Pieski
Tego domiszcza nie zidentyfikowaliśmy
Dochodzimy do wspomnianego założenia ogrodowego, którego rewitalizację ukończono niedawno, bo w ubiegłym roku. Nie jest to ogród w całym tego słowa znaczeniu, raczej piętrowe rabaty o różnym stylu ciągnące się wzdłuż deptaka przy plaży.
Trzeba pamiętać, że przepisy porządkowe są tu dość surowe. Za nieposprzątanie po piesku, nawet świeżo wypindrzonym w pobliskim salonie - nawet 1000 funciaków kary
No i same ogrody
Na moment zeszliśmy na deptak i dalej nad samą plażę. Oto Morze Północne widziane z południowo-wschodniego wybrzeża. W oddali widać dźwigi portowe największego portu w Wlk. Brytanii.
W. w poszukiwaniu ładnych kamyczków
Ławeczka ufundowana ku pamięci zmarłego członka rodziny. Na niej kwiatki w blaszanym wiaderku i... życzenia urodzinowe na ozdobnej kartce. Czy ktoś sobie wyobraża, żeby u nas coś takiego sobie wisiało i nikt nie zniszczył albo nie pobazgrał?
Idziemy dalej
Domki plażowe zamożnych angielskich obywateli
i kolejne fragmenty
Iryski o pięknym kolorze wywołały mój zachwyt. Wobec tego W. popełnił czyn zabroniony i urwał kawałek symulując pozowanie do fotografii
Czystek w odmianach przeróżnych rządzi
No to idziemy dalej proszę wycieczki
To fotka zrobiona na prośbę W. w celach dowodowych dla klientów, ze murki nie koniecznie trzeba robić z łupków piaskowca czy innego bazaltu. Można wykorzystać odpady z pokruszonego betonu i też jest dobrze. I tanio oraz ekologicznie.
Nie wszędzie podwórka takie znowu wypucowane
A czasem można spotkać angielskiego kota
Doszliśmy do centrum nadmorskiego życia turystyczno-wypoczynkowego, gdzie znajduje się wielki pawilon "Family Leisure Centre" czyli miejsce rozrywek dla całej rodziny (basen, kręgielnia, jakieś lodziarnie itp) oraz coś w rodzaju wesołego miasteczka. Weszliśmy do jednej z kawiarni przy deptaku, siorbnęliśmy latte i poszliśmy dalej.
Obok warsztatu samochodowego stało takie cudo! W. jako wielbiciel pick-up'ów jęknął z zachwytu
Ogrody się skończyły i teraz po jednej stronie ulicy mieliśmy takie szeregowce, w większości użytkowane sezonowo lub na sprzedaż
A po drugiej plażę i wodę słoną
Mają tu połączenie promowe z Holandią
Wzdłuż wybrzeża mamy rozliczne forty obronne z wieżami obserwacyjnymi wykorzystywane w celu odpierania kolejnych ataków na przestrzeni wieków: Duńczyków, Francuzów, Niemców... W. skwitował tę informacje otrzymaną wcześniej już od koordynatora szkolenia po swojemu: Wy jak i my- nikogo nie lubicie Ta akurat ładnie odremontowana
Doszliśmy do troskliwie wygrodzonego obszaru, który wyglądał jak wyłysiałe resztki trawnika. Okazało się to być naturalnym środowiskiem szczególnych gatunków roślin występujących bardzo rzadko.
Np. modrak morski (kapusta morska)
czy siwiec żółty czyli taki maczek
Odbiliśmy od wybrzeża kierując się w stronę hotelu, bo należało przygotowywać się do wyjazdu. Mijaliśmy niewielki kościółek i zachwyciła mnie ta inskrypcja na banerze
"Kościół św Edmunda zaprasza na krótkie msze we czwartki o 10.30. po których serwujemy przekąski. Wszyscy mile widziani".
Wspaniałe, pełne życzliwości zaproszenie.
Jeszcze coś z ogródków
Ten żywopłot to mistrzostwo świata
A na zakończenie wnętrze ulubionego sklepu W. - fragment części ogrodniczej
Dziękuję za wspólne zwiedzanie |