Rozmowy przy kawie (25)
Bry! A nawet nie jestem wkurwnięta, jak pisze Bogusia, bo szpital na peryferiach padł o 22 i naszpikowany lekami przeciwgorączkowymi grzecznie przespał i śpi do tej pory...Sarę to jak nic załatwił R. natomiast R. być może zaraził się ode mnie, choć ja już dawno zdrowa...ale podejrzewam, że to też psychosomatyczne, bo strasznie nie chciał do pracy wracać - tłumaczę i jemu i Flo, że 6 tygodni zostało, a potem jedno się zwalnia a drugie ma wakacje, ale oboje jakoś ciężko znoszą końcówkę roku szkolnego aniołek

Justynko do szkolnej psycholog dopiero w środę, bo umówienie się z nią graniczyło z cudem i tydzień ją w ogóle łapałam w gabinecie; na razie w szkole jest ok,bo pani stworzyła klasę potiomkinowską dla Flo, wszyscy chodzą z nienaturalnym uśmiechem na twarzy, obchodzą się z nią jak z jajkiem, ale to nie o to przecież chodzi, bo sztucznych warunków długo utrzymać się nie da...ja w zasadzie jestem już zdecydowana na zmianę szkoły w przyszłym tygodniu składam podanie...a jak się zdarzy cud tutaj, to najwyżej wycofam aniołek

Małgosiu jak ja żałuję, że u nas nie ma pań od etyki, zwłaszcza, że od przyszłego roku być może zrezygnujemy z religii...

Januszu no to zdrowia dla córki i szybkiego urlopu dla Was!

Co do picia...to ja od pierwszej ciązy jestem właśnie taka gaduła - tego najbardziej dzieciom wybaczyć nie mogę, ze ciąże z nimi trale mi uszkodziły metabolizm i już pić nie mogę taki dziwny

Ewo trzymam kciuki! Skoro wrzód pęknąć musi, to niech pęka, byle szybko i z trwałymi mimo wszystko pozytywnymi skutkami.



  PRZEJDŹ NA FORUM