Rozmowy przy kawie (25)
Muszę się Wam pochwalić: udało mi się wreszcie uruchomić zegar, który chyba ze 2 miesiące stał - no uparł się jak osioł!
Ale ja się też uparłam[ wciąż go popychałam i namawiałam i zachęcałam, wchodząc za każdym razem na krzesło (bo wisi wysoko na ścianie w sieni), cierpliwie korygując liczbę uderzeń... Co kilka dni ponawiałam próby.
Wpakowałam w jego naprawę 350 zeta i jak powiedziałam, że będzie żył, to będzie!
A serio, to bardzo lubię bicie tego zegara, a latem słychać je nawet w ogrodzie.
I ruszył! Chodzi od 17.00 wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM