Rozmowy przy kawie (25)
Aniu, niby masz rację, często tak jest, ale nie jest to regułą. A może to tylko ja jestem wyjątkiem od takiej reguły, bo zawsze byłam sama ze wszystkim, nikt mi nie tłumaczył, nikt nie rozmawiał. Miałam tylko siebie (tego się nauczyłam i tak zostało). I szkołę (a raczej jej zmianę) przeżyłam bardziej niż dramatycznie. Osobiście z Twoich słów wyciągnęłabym taki złoty środek i odeszła od jakichkolwiek skrajności. I każdą stronę mam tu na myśli. Brak opieki nie jest dobry i zdarzyć się może taka sytuacja również u tych zostawionych samych sobie, jak w moim przypadku. Reguł sztywnych nie ma. Nadmiar opiekuńczości i emocje matki też mogą źle na dziecko wpływać. Przed dzieckiem emocji matka nie ukryje, a przydałoby się nabranie dystansu i zadbanie o swoje emocje, zanim zabierze się za psychikę dziecka. Mam spore doświadczenie w temacie szkolnych zawirowań (własne i z dziećmi), ale miałam już nie wtrącąć się w tę sprawę nieproszona. Sama sporo przeżyłam, jako dzieciak i ze swoimi dziećmi. Zaoferowałam swoją pomoc jak wszyscy tutaj, choć wcale nie łatwo byłoby mi wracać do tamtych czasów. Poza forum jedynie, bo nie zamierzam głębiej takich spraw roztrząsać. Nawet na własnym blogu nigdy tego nie zrobiłam, tu też nie zamierzam wychodzić poza krótkie dygresje. Ale rozumiem, że skoro odzewu z czyjejś strony brak, to znaczy, że i zainteresowania brak. Nie powinnam może się w ogóle odzywać, może więc już zamilknę. zaniemówił Własne doświadczenie jest najlepszym doradcą, cudze nie ma takiej mocy.

A w ogóle to dzień dobry. Przed nami ciepły tydzień, a po nim prognozy są straszne, jak dla mnie i moich upraw, i trzymam kciuki, coby się nie sprawdziły.taki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM