Pati, pocieszę Cie na tyle, że z tego co pamiętam, tych wszystkich cierpień egzystencjalnych związanych ze szkołą nie odczuwałam aż tak dramatycznie. Problem w tym, że jako rodzice odczuwamy je inaczej - o ile w tamtym czasie bądź je lekceważyliśmy, bądź też zwyczajnie minęły, teraz chciałybyśmy uniknąć tego dla naszych dzieci, rozwiązać problem, wyeliminować przyczynę. To, co rodzice coraz większych dzieci czują coraz częściej to zwyczajna, frustrującą bezradność. Bardzo chcielibyśmy pomóc, baaa może nawet wziąć na siebie całe odium, ale zwyczajnie się nie da. Flo odbiega od dzieci w swoim wieku intelektem i wrażliwością, wychowała się głównie z dorosłą, interesującą się nią, rozmawiającą matką. Paradoksalnie to nie pomaga, bo z pozostałymi dziećmi usiłuje nawiązać podobną relację. A w większości są to dzieci, które bądź to wychowały się w grupie rówieśniczej (rodzeństwo, podwórko), bądź zwyczajnie samo, bo nikt się specjalnie nimi nie interesował, nie rozmawiał, nie tłumaczył, nie edukował. Sarulek to co innego, bo przy tym całym swoim , zwalającym z nóg rozumowaniu małej -dorosłej, ma doświadczenie z postępowaniem z nieco starszą siostrą. Ona zwykle walczy o swoje jako młodszy, a zarazem z natury rzeczy słabszy, osobnik. Tak mi się wydaje. Skoro w prywatnej szkole mają miejsca, to i będą je mieć jeszcze chwile. Zanim na siłę przeniesiesz Flo do nowej szkoły próbowałabym sprawdzić, co jest przyczyną tak dramatycznych rozstań, bo być może narzucona przez Ciebie zmiana nie zostanie odebrana przez Flo jako zbawienna. Można jeszcze inaczej. Moje wrażliwe dziecię zawsze przejmowało się zmianami, nowościami itp. Zatem jak tylko wcześnie się dało rozmawiałam z nią, co ją czeka i przekonywałam, że będzie fajnie, że będą robić fajne rzeczy, spotka fajnych kolegów. Po pewnym czasie ona już sama chciała to zrobić i w ten sposób moja 7 latka pojechała sama na kolonię i przetrwała 700 km bez dramatów (poza wszami i 5 minutowym, ryczącym telefonem do matki "pomóż mi") bez szwanku. Nie wiem, czy pomogłam, ale pamiętaj, że choć bardzo chciałybyśmy pomóc naszym dzieciom, to tak na prawdę one same muszą sobie poradzić, a my tylko możemy je wspierać A w ogóle wszystkim miłego, słonecznego i ciepłego dnia Kto wymyślił poniedziałki |