Rozmowy przy kawie (24)
Pod koniec lat 70-tych, jak wielu polskich studentów, pracowałam w UK, korzystając z pomocy rodziny. Ciocia, która była "matroną" w szpitalu w Croydon, załatwiła mi pracę. W nocy myłam kuchenki w szpitalnych kuchniach oddziałowych. Przez trzy dni chodził ze mną pan, który mierzył czas, aby ocenić czy zakres moich obowiązków jest adekwatny, zbyt rozszerzony, czy zawężony do czasu pracy. Tak, jak twierdzi Janusz, bardzo żle widziane były postoje w pracy.
A z mycia kuchenek nie mam specjalizacji.


  PRZEJDŹ NA FORUM