Pati, dziekuję za dobre słowo! Trafiło na podatny grunt bo potrzebowałam wsparcia duchowego Dziś co prawda obudziłam sie z nową wolą walki, ale za to z bólem gnatów, więc niełatwo o mobilizacje do dalszej orki na ugorze Wczoraj zadałam sobie logiczne pytanie: po co mi właściwie, u diabła, przydomowe arboretum?? Po kiego grzyba haruję jak dziki wół zamiast pojechać na wycieczke czy choćby pisać..? Dlaczego ja to robię? A dziś zadałam sobie pytanie: Dlaczego nie? A dlaczego nie? I czyż nie będzie cudownie za parę/parenaście lat (zakładam, że dożyję) rano przejść sie z kubkiem kawy ścieżkami wśród kwitnących bzów, rododendronów, róż..? ...albo zaprosić do takiego ogrodu przyjaciół z Kompostu na zlot..? I od razu motywacja wraca Powraca wizja całości i marzycielska dusza frunie do kilofa
|