Rozmowy przy kawie (24) |
MaGorzatka pisze: aniaop pisze: walczę z tym dziadem jeszcze z brzucha matki No i po co? Jak widać - efektów nie ma. Lepiej by było wybaczyć, posyłać najlepsze życzenia i trzymać się z daleka. To by zadziałało na pewno, z korzyścią dla Ciebie Małgoś, źle się wyraziłam, -walczę o swoje życie. Swoje, bez terroryzmu, afer, sądów, nienawiści, puszczania się na prawo i lewo i wkręcania w to wszystko wszystkich. Nie zliczę przypadków , kiedy próbował pozbawić mnie żywota... Czy wymagam za dużo? Wybaczyłam, odcięłam się , zmieniłam nawet nazwisko (grubo przed ślubem). Nie da się. To jest terrorysta, który zawsze upatrzy sobie ofiarę i ją zgnębi. Ma na to czas, środki (wyszarpane od innych ofiar, z oszustw i tym podobnych przekrętów), jest chamski, bezwzględny i wyznaje starą bolszewicką metodę, gdzie przeciwników oskarżało się o to, co samemu się robi, bądź wyprzedzająco, zamierza się zrobić. A im większej liczbie osób się powie, tym bardziej wszyscy uwierzą. Zaszczuć , zamęczyć ofiarę i z siebie zrobić męczennika. Mój brat po tych działaniach wyjechał na wyspy. Ja też chciałam , ale mój mąż twierdził naiwnie, że jak będę omijać , to się mnie czepiać nie będzie. No i mam efekty. Czy nie powinnam pić? Czasem na trzeźwo nie da się ogarnąć rzeczywistości. Ale ja z tym piciem, to jak z tymi groźbami co też zrobię ... Mam dzieci i mam świadomość a) mnie obserwują (młody już drugi dzień łazi za mną i pyta co się stało, że smutna jestem) b) muszę je do placówek dostarczyć. A nie wiem jak długo % w moim organizmie buszują, bo nigdy nie sprawdzałam. Jestem po prostu zbyt odpowiedzialna, żeby walnąć świadomie głupstwo. Pat, bardzo mi przykro. Ale zrobiłaś co mogłaś. Jesteś wielka!! |