Zuziu jakiś totalny wirus - zaczęło się od zaropiałego oka, ale oczywiście wtedy był jeszcze chojrak i złapać celem leczenia się nie dał - tydzień później przywlókł się do domu wycieńczony i pół martwy, pojechałam do lekarza, dostał antybiotyki, wodę domięśnowo (chyba?) na odwodnienie i leki do domu, ale od 2 dni nic nie je, wodę podawaną w strzykawce słabo przyswaja, leki podobnie, wydaje mi się, że ma po prostu zbyt słaby organizm po wielu latach tułaczki, żeby sobie z chorobą poradzić No nic, jutro jadę do weta i zdecydujemy co dalej, ale na moje praktyczne oko, to on jest do uśpienia, bo widzę, że jest już w takim półletargu i bardziej po tamtej stronie niż po tej, więc jeśli wet potwierdzi, to nie będę go męczyć niepotrzebnie... przynajmniej wypasione hospicjum z kołderką z księżniczkami (bo u Flo w łózku się zabunkrował) ma na koniec |