Misia ma rację. Ja , jako "socjalistyczny relikt" , według słów szpitalnego menedżera, nie byłam w stanie pojąć, że najlepszy pacjent, to ten nieprzyjęty, bo nie generuje kosztów i najlepiej bawić się w "podaj dalej". Pacjenta leczy się jak najtaniej i to menedżer [ bez wykształcenia medycznego] decyduje , ile, za ile i czy naprawdę trzeba. Koniec zespołu, lepiej lekarz kontraktowy, który wpada na dyżur dwa razy w miesiącu [w pozostałe dni wpada do 5- ciu innych szpitali] . Nie zna pacjentów i nie jest w stanie poznać 30-tu chorych. Czyli , podtrzymuje ich do rana. Z drugiej strony tabuny rodzin , wpychające na siłę, przed każdym wydarzeniem duchowym typu komunia, Boże Narodzenie, Wielkanoc, starszych członków rodziny, no bo nie pasują do gości, co nie przeszkadza zabierać im emeryturę przez pozostałe dni w roku. I milion innych koszmarów. Papiery, papiery, wpisy w milion rubryk. Jestem na emeryturze. Serce bolało, ale żyję. I mój świat to "do płota". Przepraszam , ale mi się ulało, ale czasami człowiek musi, inaczej się udusi. |