Nie miała baba kłopotu, to zaczęła zbierać porzucone koty... właśnie od weta wróciłam z Zygfrydem w stanie przedzejściowym Od tygodnia snuł się na horyzoncie z zaropiałym okiem, ale złapać się nie dał, aż dziś przywlekł się w stanie wskazującym, że to kwestia godzin, żeby stał się martwym kotkiem i dał się bez problemu załadować do transportera. Ma rozległą infekcję wirusową, jest zagłodzony (jakim cudem, jak u mnie żre jak wściekły) i wynędzniały, ale do odratowania....dostał 10 zastrzyków różnej treści plus trzy strzykawy płynów oraz kuferek leków do domu i nadzieję na przeżycie...skur***n jeden, ledwo na nogi w miarę stanął to już przede mną ucieka |