Rozmowy przy kawie (23)
Witam, do kawy stawiam sernik z brzoskwiniami. Nie ma już pięknej słonecznej pogody- leje i jest zimno. Będę przesadzała pomidory do większych pojemnikówaniołek
Janinkodzwoń do Mamy choćby Ci nie pasowało. Mam takie przeżycie z moimi rodzicami- Tato odszedł po krótkiej chorobie, jak odchodził trzymałam go za rękę. Mama w 1992 dostała wylewu i praktycznie lekarze nie dawali Jej żadnych szans. Byłyśmy 4 córki, przez 3 miesiące każda z nas na zmianę dyżurowała przy mamie w szpitalu, uczyłyśmy ją mówić, chodzić. Ja nauczyłam się masażu, żeby mięśnie uszkodzone wylewem nie zanikły. Mama przeżyła 16 lat po wylewie. Każda po kolei zabierała Ją do siebie -na miesiąc lub 2, ile chciała być, potem przechodziła do drugiej córki i tak po kolei.
Każda z nas dzwoniła do Niej , a Mama bardzo czekała na telefony, a potem dostała telefon komórkowy.
Kiedy w wieku 87 lat siostra musiała zawieźć mamę do szpitala, bo tlen można było podać tylko w szpitalu, nasza sytuacja rodzinna uległa zmianie. Jedna z sióstr już nie żyła, druga w szpitalu akurat była po operacji kręgosłupa. Zostałyśmy z siostrą dwie do dyżurowania . Na moim dyżurze Mama odeszła, ale najpierw siostry pożegnały się z Mamą przez telefon. Widziałam reakcję Mamy kiedy usłyszała głos sióstr. Odeszła szczęśliwa-trzymałam Ja za rękę. Dlatego Janinko dzwoń.
Miłego dniaaniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM