Rozmowy przy kawie (23) |
Jo37 pisze: Marzą mi się takie święta jak ma Zuzia. Spokojne, na luzie bez wariackiego odwiedzania kilku domów. Jo, nie wiem, jaka tam u Ciebie sytuacja, ale może skoro tak Ci sie marzy, to tak trzeba robić. Ja juz dawno przestałam sie katować tradycją. Zresztą sam św. Paweł, że odwołam sie do źródła tych tradycji, mówi: Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to daremna jest nasza wiara. No, właśnie, ja sie pytam, ilu ludzi z tych, którzy szoruja okna i podłogi, pieką placki i mięsiwa naprawdę wierzy, że jakiś facet był bogiem, następnie umarł i zmartwychwstał? Czy uzbiera sie z 5%? Daremna jest taka wiara. A co za tym idzie, daremne sa wyszorowane okna, upieczone placki i odwiedzanie sie z okazji zmartwychwstania, w które sie nie wierzy... I zaznaczam, nie piszę tego, żeby komus dopiec czy obrazić, po prostu piszę, jak jest. Treścią "świąt" nie jest ich treść, tylko zabawa, jaka wokół nich narosła, a skoro to Cie, Jo, nie bawi, to po co sie tym katować... (Zaznaczam, że wiem, o co chodzi w katolicyzmie, nawet spędziłam kiedys święta wielkanocne w klasztorze, gdzie "przeżYwają, a nie przeżUwają" te święta ) Jeszcze raz podkreślam, nie chcę Was urazić, to nie jest żadna próba dyskusji, po prostu tak sobie pomyslałam, że czasem robimy to, czego nie chcemy, bo inni tego oczekują, bo nie wypada, bo sąsiedzi, bo co babcia powie itp... a życie ucieka, a nawet czasem kończy sie nagle. |