Kochane, dziękuję za wszystkie komentarze i za to, że macie chęć i czas na towarzyszenie nam podczas naszych wiejskich zmagań! Podlasie Południowe zaprasza i my zapraszamy! Na robotę narwałam się jak przysłowiowy szczerbaty na suchary Ale jakoś nadspodziewanie dobrze to zniosłam, choć kilkanaście grup mięśniowych przypomniało mi o swoim istnieniu dnia następnego. Oznaczenia roślin próbuję stosować, ale kiepsko mi idzie, W. z kolei w charakterze znaczników stosuje doniczki po roślinach, gdzie naklejono kartkę z nazwą... średnio urodziwy element rabat, ale mamy nadzieję uzyskać od zaprzyjaźnionej wytwórczyni rękodzieła ceramicznego jakieś fajniejsze znaczniki. Czekam jeszcze oczywiście z wydaniem wyroku na niektóre rośliny. Czasem chęć do życia przeważa i jednak dają radę. W. ma ten niebiesko-granatowy sweterek od dwóch lat, został zakupiony "na ciuchach" czyli w lumpeksie w Skierniewicach i W. kocha go żarliwie, choć kolorystycznie faktycznie odbija od reszty garderoby Czapeczka i portki za to już w kolorze słusznym. Niebo tamtejsze bardzo lubię, zwłaszcza takie z obłokami na błękitnym tle. No czy można odmówić słuszności słowom pana Albiczuka, napisanym na którymś ze szkiców? Już je przytaczałam w relacji z wystawy, ale powtórzę:
Tu nie zasłonią piętrowe mury wschodzącego słońca. Jak tu pięknie. Prawdziwy raj.
A do opisów przyrody ożywionej i nieożywionej powrócę, bo kolejna część w warstwie tekstowej już gotowa, tylko zdjęcia muszę obrobić. Jeśli nie wyjedziemy dziś po południu (W. coś tam kwękał, że dopiero późno wieczorem albo nawet jutro wczesnym rankiem) to opublikuję
|