O świcie dobijałam się... I przyznam, że należę do tych, którzy spanikowali. Po odejściu Iwonki, zawalił się nam nasz mały światek i taka niespodziewana awaria wywołała strach o cała resztę Bliskich. Też chwyciłam za tel., ale pomyślałam, że godz. nieprzyzwoicie wczesna jak na sobotę i ...podreptałam poczytać o frezjach. Okazuje się , że z nimi to niełatwo... Posadziłam z nadzieją.
Reszta dnia w ferworze walki. Centrum dowodzenia...po wybuchu.
Kupiłam, posadziłam. W jedynym słusznym kolorze, chociaż niektórzy twierdzą, że biały to nie kolor (szczególnie po zimie).
Misiu, jak dobrze, że Małemu lepiej. Anka, też lubię prosto i naturalnie. Teściowa-wieś tańczy i śpiewa. Odpuściłam, robię za kierowcę i pomagiera. Gosiu, powinnaś dostać bęcki. Trochę poprawy i już się do roboty rwiesz. Do mycia okien dostałam od Dużego maszynkę Karchera. Jak dla mnie -rewelacja. Januszu, dzięki za wirtualną wiosnę. Asiu, to ja bez honoru całkowicie, ponad 20.
Herbatkę zostawiam. |