Rozmowy przy kawie (22) |
A ja od rana walczyłam z piecem CO i moją ulubioną ekipą. Na prawdę ulubioną-to nie sarkazm. I teraz nie śmiejcie się ze mnie-okazało się, że jest zepsute dokładnie to, co myślałam, a nie to co myślał mój pan od CO Piec na razie rozpruty, bo muszę czekać na części. Ale sprawa została nieco popchnięta do przodu Januszu, bardzo ładne (metalowe?) serducha A co do sadzenia czegoś dla Iwony u siebie - muszę spokojnie o tym pomyśleć. Na razie zwyczajnie nie umiem. Siądę w któryś dzień na huśtawce i na pewno wymyślę. Ale jeszcze nie teraz... |