Rozmowy przy kawie (21)
Aniu, dziękuję, ale chyba im nic nie powiem, bo by mi żyć nie dali. Już przerabialiśmy jazdę konną i łucznictwo średniowieczne(alleluja, że nie razem), niestety jedne i drugie kontakty się zerwały, ale co się ujeździłam z nimi na zajęcia to moje. Co do strzelania, na pewno chętnie by spróbowali, zwłaszcza, ze tatuś miał w wojsku pseudo "Snajper" i mogą mieć coś po nim (bo ja to nie trafiam arbuzem w stodołę z dwóch kroków pan zielony). Niestety mieszkaniowo, zawodowo i szkolnie jesteśmy bardzo rozrzuceni i dojazdy uniemożliwiłyby regularne treningi w Opolu.
Pat - ja też muchy bym nie skrzywdziła, a agresją się brzydzę. Ale w kuchni taki nóż survivalowy z kolekcji chłopaków to często jest w użyciu przy krojeniu mięsa.aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM