I mnie pigwówka się przyda Pogoda, że psa żal na dwór wygonić. Biało i pada śnieg z deszczem, z przewagą deszczu. Nie wiem, czy jest gorsza pogoda. Oczywiście na spacerze z Okamim byłam, ale na nieodśnieżonych chodnikach nogi rozjeżdżają się aż miło. Trochę mi zatem żal patrzeć na Januszową wiosnę i różane widoki u Jasi, a i czytać o słonku i jej ogrodowych planach także... Wyjścia jednak nie miałam, poświęciłam się i potem jeszcze naprawiłam drzwiczki od szafki na licznik gazu. Pierwotna, fabryczna wersja zawiasów w postaci patyka nie-wiem-z-czego nie sprawdzała się, późniejsza podobna przerobiona ze strzały do łuku z włókna węglowego też, bo co większa wichura drzwiczki lądowały pod skrzynką. Dziś zatem ponurkowałam w różnorodnych śrubach i nakrętkach w LM i poskutkowało autorskimi zawiasami. Jest prawie doskonale. Grubość mam obcykaną, teraz tylko namierzę nieco krótsze śruby i moim zdaniem drzwiczki powinny trzymać się w miejscu do tego przeznaczonym. teraz już jednak nie ma pośpiechu, bo i przy tych dłuższych konstrukcja powinna być trwała. No cóż, zobaczymy |