Rozmowy przy kawie (20) |
Chyba nikt nie zauważył mojej nieobecności, ale melduje że uszy wystają mi ponad śnieg, więc nie jest źle Tydzień spędziłam w pracy lub przy łopacie. Ale niezmiennie uwielbiam zimę. Wczoraj wieczorem przy minus 15 stopniach byłam z Okamim na spacerze. Było cudnie. Pusto, śnieg skrzył w światłach latarni i skrzypiał pod butami. Takie są najpiękniejsze wspomnienia mojego dzieciństwa, bpo Babcia opiekując się naszą trójką i prowadząc dom dla całej naszej rodziny na spacery z dziećmi miała czas dopiero jak już było całkiem ciemno. pamietam jak siedząc z sankach patrzyłam na tańczące w świetle latarni płatki sniegu. Oj gdyby mogło się to wrócić... Z tych wszystkich powodów jestem zła, że idzie odwilż, bo się zacznie chlapa, brud, koleiny i ślizgawica. Jak tak ładnie napadło, to mogłoby poleżeć np. 4 tygodnie. Dlatego, wbrew silnej opozycji zimowej aury na tut. forum, liczę na zmianę prognoz I utrzymaniu sporej pokrywy śnieżnej, jak jest u nas w górach. Swoją drogą, dlaczego machanie łopatą należycie nie odchudza Tyle się namacham i nic... O pracy nic nie powiem, bo u nas podobnie jest jak u Zuzi Nastroje średnie, aż strach się budzić rano Staram się nie myśleć, że w lipcu napracowałam się na darmo. Ale za to zeszły rok zakończyłam 100% stabilnością moich decyzji w najważniejszej kategorii spraw tzn. żadnego orzeczenia mi nie uchylili. Zatem jestem mały sukces. Wyniki kierowanego przez mnie wydziału też są dobre I tyle satysfakcji musi mi wystarczyć. Agunia walczy w sesji i może w lutym nie będę sama Dziś rozebrałam choinkę i na razie z grubsza po niej posprzątałam tzn. ozdoby pochowane, choinka wywalona przed dom, a pokój pozmiatany i wszystko ustawione po staremu. Za chwilę idę walczyć dalej Choć chęci niewielkie... Wszystkim świętującym wszystkiego co najlepsze (moje dziecię też Agnieszka ), a smutnym i udręczonym chorobą i nieszczęściami - otuchy i nadziei. Przecież kiedyś musi być lepiej |