Dzień nijaki, nijaki, bo jakoś tak nie mogę zebrać myśli, od wczoraj otóż ta podopieczna koleżanki umarła i wiecie co rodzinka do koleżanki, niech już sobie jedzie do domu, bo jest nie potrzebnaa to ze przy śmierci nikogo z dzieci nie było, bo czasu nie mieli to nie ważne, ważne, że Poleczka odwaliła kawał roboty i niech spada ja już byłam w takiej sytuacji i na pogrzebie to ja tylko płakałam, a dzieci niemieckie gapiły się na mnie jak na kosmitkę i od tamtej pory jakaś znieczulica we mnie wstąpiła i koniec z uczuciami .....
A ja zabrałam się za szycie tego patchworka wnusio bardzo grzeczny i dawał babuni poszyć, nawet razem ze mną szył, siedział mi na kolanach, a ja szyłam, pozszywałam małe kwadraty w duże i teraz chce iść o krok do przodu i te duże przeciąć na pół i zrobić z nich trójkąty, no tak sobie umyśliłam, ale czy mi wyjdzie tego nie wiem
Wnusio troszkę kaszlał w nocy, ale jak się wyszczekał to już do rana spał, może najgorsze ma już za sobą? |