Kiedy zakwitną piwonie |
Witajcie w Nowym Roku! Od czego zacząć? Pisałam już chyba niedawno, że mój sprzęt dobitnie mi pokazuje, że nie można mieć wszystkiego, nawet jak się wywala pieniądze na nowe. W moim stacjonarnym kompie wysiadł nowy - dwumiesięczny - dysk w święta. Przez dwa dni uruchamiałam go, a on włączał sobie sam jakieś narzędzie do analizy i naprawy, ale włączał i się rozłączał w kółko, więc już dałam spokój. W nadchodzącym tygodniu znów przyjedzie serwisant. Znów wyciągnęłam więc leciwego laptopa, ale z nim zmarnowałam kolejne dwa dni: była na nim zainstalowana darmowa wersja testowa programu antywirusowego wraz z narzędziem do przyspieszania pracy, no i rzeczywiście - działał szybciej. Ale okres testowy się skończył, chciałam to odinstalować - i tu pojawiły się problemy... Nie będę się rozpisywać, dość że laptop chodzi teraz w-o-o-o-l-n-o i bardzo mnie to irytuje, bo tracę dużo czasu. W dniu Wigilii pojechaliśmy na wieś, m.in. odwiedziliśmy sąsiadów i złożyliśmy im życzenia. A wracając przywieźliśmy jedlinę, co do której nie byłam wcale przekonana, ale udało mi się z niej zrobić coś w stylu słowiańskiej podłaźniczki (choinka przywędrowała do nas z Niemiec). W święta była pełnia, jakoś nie mogłam za bardzo spać i obudziłam się bardzo wcześnie. Wszędzie było cicho i ciemno, bo większość ludzi nie musiała wstawać do pracy, wreszcie mogli odespać. Lubię taką ciszę. Poniżej kilka fotek ze świątecznego świtu. |