U nas od rana ruch jak na Marszałkowskiej, bo już 3 gości się zameldowała, w tym chłopak Agi ze swoim psem (pokaże później), oczywiście adoptowanym. Sunia jest mixem huskiego i chyba goldena. Jest przespokojna jak golden, a umaszczenie ma huskiego. Co dziwne, zalecano nam integracje poza ogrodem i tam mało Okuś jej zeżarł (jest 5 razy mniejszy, ale próbować zawsze próbuje), a w domu pełna sielanka. Kondycję ma znacznie gorszą niż Okuś i nasz piesek męczy Reikę w ogrodzie aż ta się kładzie ze zmęczenia Najwyraźniej Okuś poza domem czuje się niepewnie i dlatego atakuje inne psy, a w domu (w tym ogrodzie) - już tak nie jest. Gości dojedzie jeszcze 2 i będzie na prawdę wesoło. Teraz dzieci pojechały na narty (dziewczyny jeżdżą, chłopcy będą się uczyć). Na zewnątrz piękne słonko i lekki mrozik. A ja zostałam w domu ogarnąć nieco chałupkę. Planuje także upiec leśny mech A w ogóle czuję sie jakoś nie-Sylwetrowo. Nigdzie się nie wybraliśmy, a mogliśmy,bo ostatecznie Mamy nie dopuścili do operacji i ze szpitala wysłali ją z powrotem do domu. Wykryli jakieś dodatkowe skurcze nadkomorowe. U mnie też się zdarzały, ale nigdy do tego nie przywiązywałam do tego żadnej wagi, a tu - zonk - to ma jakieś znaczenie Ale w Nowym Roku zamierzam nadal nie przejmować się nadmiernie byle czym, zachowywać spokój i dobry humor i taki jest mój prosty plan na 2016r. |