Rozmowy przy kawie (19) |
Hej! Byłam dziś w mieście (fuj!) ale na szczęście niedługo. Celem nadrzędnym wyprawy był zakup fajerwerkowych specyfików dla Kory - mission completed. Muszę się rozejrzeć za balkonikiem dla Mamy, która coraz słabiej chodzi i powinna mieć stałe wspomaganie. W necie jest ogromna oferta, aż zgłupiałam całkiem, bo są balkoniki bez kółek, z dwoma kółkami albo z czterema - sama nie wiem, jaki to powinien być sprzęt. No i przeraża mnie to grzebanie w necie w poszukiwania informacji na ten temat. Chciałabym coś poszyć... mam materiał na 2 sukienki, kocyk na ciepłą koszulę do spania, 2 zamki do wszycia do ogrodowych polarów, a maszyna stoi i kusi; ale chyba jeszcze nie dziś. Pat - ja też nie cierpię sal zabaw i w ogóle jestem/byłam podłą matką, bo nie lubiłam się bawić z własnymi dziećmi; dobrze, że tatuś się tu wykazywał należycie! Bea - to nie żaden cud, tylko skutek bezpośredni tych wyczynów kulinarnych, które nam tu dopiero relacjonowałaś, a może poranna kawka ma Cię zmotywować do dalszych starań? Marysiu, Aniu - ja też wiem, jakie to są smutki, bo przeszłam koszmar, żeby mieć tych dwoje dzieci. Wszystko można wycierpieć, jeśli na koniec okazuje się, że się udało. Ale jak to mówią: nadzieja umiera ostatnia. |