Żyję i chyba nie przytyłam, ale na wszelki wypadek parę dni omijać będę wagę i ważenie Lubię te dni pomiędzy świętami, bo mogę się wylenić na ten czas przed świętami, kiedy zasuwam jak mróweczka i w pracy w domu, by móc wziąć urlop, mieć posprzątane i pełną spiżarnię. Poza tym, jak już wiecie słabo śpię, gdy nie ma nikogo w domu (to podobno syndrom opuszczonego gniazda) i teraz nadrabiam ile wlezie. Przeziębienie mi już na szczęście przeszło. Słowem, nic nie przeszkadza mi w świętowaniu. Za oknem dżdży Nie znoszę takiej pogody i podobnie jak Pati wolałabym solidny śnieg. Żeby nie było za fajnie, Mama idzie jutro do szpitala, pojutrze ma operację wszczepienia protezy stawu kolanowego. Czekają mnie zatem znowu ciężkie chwile. Marysiu, niestety chyba nie można pogodzić się z tym, że nie można mieć dzieci. Mnie udało się mieć jedno, ale kolejne porażki bolały z każdym razem, gdy widziałam brzuszki... Z czasem jest lepiej, ale to nie przechodzi. Niestety. |