Witam z kawusią.... bez ciasta Dziś zaczęliśmy dzień od tortur, czyli siusianie i na golasa na wagę Napiszę tylko, że moja to trzycyfrowa i jestem cięższa od męża o 19,8kg.... Będę mieć nad czym pracować przez kolejny rok...... Ciasto owszem, póki się nie skończy, jeden maleńki kawałeczek przed obiadem, żeby spalić do końca dnia. Biorę się za siebie, bo choroby, które mnie unieruchamiają, nie odpuszczą, więc muszę tę wagę obrzydliwą pokonać sposobem. Źle mi z nią bardzo.
Zuziu my dziś na zasieki ruszamy, choć coś mży za oknem.... Cebulowe sadź, moje już z ziemi wychodzą. Tulipany i hiacynty |