W myśl rady: "Jeśli chcesz zmieniać świat na lepsze, zacznij od siebie" - poszłam wczoraj do lasu No i ... nie poszło najlepiej... Wracałam z miasta, bo tam musiałam coś załatwić, robiło sie późno, więc nie było czasu na szukanie dobrej leśnej drogi, wlazłam w pierwszą, jaka sie nadarzyła. Okazała sie podmokła, błotnista i kamienista, nawet psy wpadały w poślizg Gdy wracałam, robiło sie juz dobrze szaro, ledwie doszłam do auta, na szczęście zębów sobie nie wybiłam psy też, ale łapy miały "śliczne" Cóż, trafiłam na niezbyt "spacerowe" miejsce, podmokły liściasty las w listopadzie Dziś rano u mnie lało i wiało, teraz tylko wieje chyba się zaraz wybiorę do jakiegoś iglastego lasu, żeby zatrzeć wczorajsze wspomnienie. W takim iglastym, to nawet o tej porze roku można zrobić ze trzy zdjęcia i nie są paskudne
Dla znużonych wklejam energetyczne foto z lasu, OCZYWIŚCIE nie z wczoraj, tylko jeszcze z październikowego spaceru.
Patrzajta, jakie kolory, jaki błękit przeczystego nieba No, dobra, jakieś obłoczki na dole widać, ale za to urocze, białe
EDIT: teraz widzę, że to zdjęcie juz chyba pokazywałam u siebie w wątku... Sorki, pogubiłam sie w tych kolorowych fotach, ale chyba może zostać..?
EDIT II : Słońce, słońce!! Widzę słońce!! Wyszło zza chmury! Jesssuuu, jade do lasu!!! Nara!
|