Kiedy zakwitną piwonie
No, to jestem po małej przerwie.
W ciągu ostatnich dni przeżywałam akcję wymiany nasion na FO.
Jak ktoś brał kiedyś udział, to wie, jak jest zabawnie.wesoły
Niby nic takiego, a przy moich skłonnościach do chomikowania nasion i realnych możliwościach ich wysiewu to już na żadne nasiona nie powinnam patrzeć, ale nie mogłam sobie odmówić.poruszony

Dziś powinnam się wreszcie rozejrzeć w necie za nowym monitorem, bo ten zakupiony w zeszłym miesiącu poszedł do zwrotu i cała procedura trochę czasu zajęła.
Ja byłam święcie przekonana, że możliwość regulacji odchylenia ekranu to jest NORMA i jest to w każdym monitorze. Okazało się, że jednak nie. Plus beznadziejne odwzorowanie kolorów i kąty widzenia.

A dziś:
rano mój M krzątał się koło samochodu, pakował do bagażnika ekwipunek, myślę sobie: czyżby miał zamiar zaszczycić mnie wreszcie wyjazdem na działkę?
Bo wczoraj ponura aura go odstraszyła. O poprzednich kilku weekendach nie wspomnę. (Ostatni wyjazd był trzy tygodnie temu i nie wiem, czy spędziliśmy na działce ze 4 godziny.)

Około godziny temu dowiedziałam się, że... akumulator padł na amen.
Suuuper!diabełdiabełdiabeł

Noż przecież... Mam ochotę

Ale, ale --- to przecież nie jedyny sukces mojego M!
Od końca września zapominał spakować do samochodu cebul do wsadzenia, które skitrał gdzieś w piwnicy.
Za każdym razem mu o tym przypominałam i za każdym razem już na miejscu okazywało się, że... pudło.

A tydzień temu kazałam mu je odnaleźć i wreszcie przynieść do domu - no i zgadnijcie - aż śmierdziało od pleśni. Więc - Kaptan - i caaały dzień spędziłam na przebieraniu i moczeniu poszczególnych rodzajów cebul w roztworze, na rozłkadaniu ich na oddzielnych "pieluchach", żeby wyschły. Za dwa dni zrobiłam ponowny przegląd i uparte zmiany psikałam Octeniseptem (taki odkażający z apteki, dla ludzi, ale już dwa sezony temu przetestowałam go na cebulach, poza tym nie tak toksyczny jak Kaptan), a pod koniec tygodnia - jak już zabrakło Oceniseptu, to spryskiwałam wodą utlenioną - cebule wyglądają na uratowane, ale... - miały być dziś ostatecznie wsadzoooneeeeee! diabełdiabełdiabeł
Aha, i jeszcze od nowa robiłam im etykietki i popakowałam do papierowych torebek, żeby się nie pomieszały.


  PRZEJDŹ NA FORUM