Ja też niestety nie pospałam. Obudziłam się normalnie, znaczy 05 30. Kawy nie piję, więc posiedziałam sobie w kuchni z moimi nowymi katalogami.
O 8 30 już wróciłam z targu. Potem cmentarz. Na szczęście było cicho i jakoś nie tyle ludzi, ile można było się dzisiaj spodziewać. Na późniejszy obiadek proponuję krem dyniowy z imbirem i mlekiem kokosowym, a na drugie wątróbka z kaszą kuskus i surówką z marchwi i selera. W lodówce kurczak na jutro gotowy i galaretka z malinami i granatem. A w piekarniku jabłecznik.
Misiu, utulam. Strata bliskich bardzo boli. Na ucho powiem, że ja do teraz jeszcze biegam bez skarpetek...Nie znoszę organicznie, za to na pleckach i szyi lubię cieplutko. Kuruj się, a żurawinkę pijesz?
Anka już pewnie baluje...
Kasiu, a ja lubię, ten dzień w roku kiedy cmentarze ożywają... Kiedy potrzebuję ciszy i spokoju idę, bez względu na czas i porę roku.
Pati, też podjęłam próbę kiszenia kapusty w 5 l dużym słoju, bo kamienne naczynie trafił sz... Wczoraj była próba degustacji i jakoś tak...Teraz już wiem, że to może za szybko. Minął dopiero tydzień.
Teraz chwila przerwy. Z herbatką imbirową. Chwalę się nagrodą z konkursu Rok w ogrodzie. Wczoraj dostarczyli.
Ogród zasypany liśćmi. Ustaliliśmy z M, że sprzątanie dopiero jak wszystkie spadną...Czereśnia jeszcze w złocie...
|