No, właśnie, tak wyglądają terminy przy remoncie starego domu... Wydaje się, że jakaś praca potrwa godzinę, a w rzeczywistości trwa 10 godzin... Wydaje się, że coś zajmie trzy dni, a w rzeczywistości potrzeba na to trzy tygodnie, a bywa, że trzy miesiące... Bardzo niewiele zrobiłam w swojej ruderze, ale to, co robiłam, nauczylo mnie, że nie ma w tym przypadku czegoś takiego jak "szybki remont". Dlatego nawet jeszcze nie mysle o pomalowaniu mojej slum-kuchni, choc farba odchodzi płatami i wyglada jak w kotlowni, a nie kuchni, bo wiem, że takie malowanie, to nie malowanie, tylko zdejmowanie i kładzenie tynków, naprawianie sufitów, podłogi, wymiana conajmniej dwóch belek pod podłogą... Szkoda gadać, dla dwojga robota na kilkanaście tygodni podczas gdy ja nie mam za wiele sił, a małz ma miesiąc urlopu w roku... To ma sens tylko, gdy jest dość kasy, by zatrudnić ekipę i to dobrą, taką, która pracuje, a nie partaczy i pije piwo, no a z tym zawsze są przeboje... Czyli, kto bierze sobie na głowę starą chałupę, a nie ma paru milionów w kieszeni, nie wie, co robi Oczywiście nie wiedziałam, że zachoruję, że nie będe pracować i zarabiać przez kilkanaście lat itd., pociszam sie myslą, że gdyby mi sie to nie przydarzylo, miałabym jednak wyremontowany dom Dlatego tym bardziej cieszę się, że Ty remontujesz Twój. Wiem, Pat, że powoli idzie i to Cie wkurza, ale w chwili zwątpienia popatrz na mnie i pomyśl sobie, że naprawde może być gorzej w tej sprawie bo może w ogóle nie iść Odwagi, Pat! Wyobrażaj sobie cel ostateczny i nie trać ducha. "Jak sie robi, to sie zrobi"
|