No a mówiłam, żeby opony zmieniać, bo zima może nadejść znienacka, ale Ania wolała posłuchać faceta niż baby Mnie się już wczoraj podczas nieudanej wyprawy do Ewy zimówki przydały, bo liście leciały z drzewa jak wściekłe, na bezludziu normalnie na środku szosy były kupki wielkie jak zaspy.... dziś pewnie wszystkie opadną do końca, bo jak się przejaśniło, to widzę, że szron na ziemi i liście na drzewach zmrożone... i co z tego, jak jestem niemal pewna, że zimy nie bęzie, a czeka nas 5 miesięcy listopada
Flo marudziła rano, że nieteges się czuje, myślę, ze trochę ściemniała, ale pozwoliłam zostać w domu...R. też na brzuch narzeka...no zas***ny los, jednym słowem |