Rozmowy przy kawie (16)
A ja dziś miałam odpocząć i po części wykonałam plan. Zmobilizowałam się bowiem, by zrobić porządek na grobach babci i prababci, więc jak jechałam wyglądałam jak wielbłąd. Poza tradycyjnymi zniczami, gałązkami choiny, miałam jeszcze narzędzia ogrodnicze i klaster ziemi, a w nim przygotowane do sadzenia wrzosy. Nakopałam się solidnie, bo rozpanoszyła się tam dąbrówka, ale efekt jest bardzo zadowalający. Poza tym zaliczyłam bardzo miły efekt wizualny w postaci dwójki uchodźców (szczególnie jednego-chciałybyście widzieć ten uśmiech bardzo szczęśliwy ), którzy mieszkają w naszej parafii ewangelickiej. Porozmawiałam z nimi moim mocno kulawym (wstyd!!!) angielskim. Uznałam, że to mili ludzie. Może i inni powinni mieć okazję zobaczyć i porozmawiać z kimś takim?
Potem zrobiłam kilka kompotów gruszzkowych, które uwielbiam. A na koniec czekoladowe ciasto zz gruszkami n ajutro, bo jutro jest msza za dziadkó, więc zbiorą się zdrowe niedobitki. Okazuje sie bowiem, że tylko nieliczni są zdrowi. Najwyraźniej choróbska się szerzą nie tylko w okolicy Misi.
A pogoda? Cud, miód, orzeszki. Nadaję do Was z tarasu, gdzie siedzę w koszulce z krótkim rękawem bardzo szczęśliwy Żyć nie umierać. Oby więcej takich jesiennych dni bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM