Rozmowy przy kawie (15) |
Dana a to niespodzianka. Przywołałam Cię myślami. Wczoraj w nocy pisałam maile do Misi i Eli i przez moment miałam ochotę napisać do Ciebie ale stwierdziłam, że wstrzymam się do Świąt bo nie bardzo wypada nagabywać Cię pod prywatnym adresem. I widzisz co się stało. Dzisiaj zawitałaś do nas. Bardzo, bardzo się cieszę, że zakręty choć troszkę się wyprostowały. Oby tak dalej. Tak smutno słyszeć o poważnych problemach u miłych znajomych. Trzymam oczywiście kciuki i za Twoją nową pracę i za Twoją pomyślność w Rodzinie. Oby jak najszybciej zakręty zamieniły się w prostą, jak strzelił, drogę. Pat nie byłoby tak źle, gdybyś przez pół godziny pozwoliła mi nic nie mówić. A po kawie to nawet mogłabym podawać Ci cebulki i wskazywać paluszkiem miejsca nasadzeń. Mam wprawę we wstawaniu o piątej. Robiłam to przez prawie 40 lat. Olu pobudziłaś mój apetyt opisem dobrodziejstw na "poprawinowym" stole a Iwonka mnie dobiła tą sugestywną fotką kaczuszki. Iwonko, Małgosiu moja Mama i ja za nią robiłyśmy nadzienie do kaczki z wątróbki kaczej (kaczki były własnej Maminej hodowli) z wątróbką wieprzową z dodatkiem kaszy manny gotowanej na wodzie i z dużą ilością posiekanych liści selera. Dawno już takiej kaczki nie piekłam ale ten selerowy smak pamiętam doskonale. Zawsze wyjadałam najwięcej farszu. Justynko desery i przekąski takie jak lubię. To nic, że już noc. Malinki bardzo kuszą... Dlaczego? Pytam dlaczego, stałam dzisiaj od piątej po południu do nocy (jak szybko już robi się ciemno) z wężem? A i tak podlałam tylko trzy przedogródki przed domem, nędzne resztki kwiatów na "przypłociu" i skalniak. Warzywnik i rabatki za domem pewnie jutro już zupełnie omdleją, chyba że Pat obudzi mnie o piątej rano. Nie rozumiem czemu deszcz mnie tak nie lubi! Jutro cd podlewania. Różyczka strzelająca w niebo jest dla Was na dobry początek dnia. |