Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi |
No właśnie, w praktyce to i u nas w dużej mierze wygląda tak, że rodzice się dogadują - tak jak pisałam w wątku kawowym, jestem wstepnie umówiona z jedną matką, że od października będziemy jeździć na zmianę, o ile ta dziewczynka, której proponowałam podwózkę, się nie zdecyduje i o ile nasze dzieci zaakceptują to, że bedą je wozić obce panie U nas jest o tyle uciążliwe, że szkoła jest w trzech budynkach, z czego zerówka i klasy 1-3, gdzie dziecko trzeba doprowadzić osobiście w dwóch - możliwie od siebie oddalonych, więc optymalnie jest, jak się obowiązkiem transportowym wymieniają matki, które mają dzieci na tym samym etapie edukacji, ale akurat jeśliby z tą panią wyszło, to jest idealnie, bo jej córka jest w drugiej klasie, nie trzeba pod klasą kiblować, tylko się ją zostawia, a syn jest też w maluchach jak Sara. Oczywiście 4 foteliki to się do przeciętnego auta nie mieszczą, ale powszechnie się ten przepis omija, sadzając dzieci na tzw. poddupniki (czyli samo siedzisko), największe z przodu i się przysięga na wszystkie świętości, że ma 130 cm wzrostu (nawet jak ma 3 lata ). No jak nic przydałby nam się wiejski społeczny bus do podwożenia zwłaszcza przedszkolaków....nowa jestem, nie bardzo wypada mi się z inicjatywami rzucać, ale tak dumam, czy nie dałoby się czegoś takiego zorganizować... aaaa...i melduję, że plan ogrodowy dziś zrealizowałam połowicznie, tzn. godzinkę poświęciłam na opróżnienie doniczek z zaschniętym kwieciem, posadzenie w nich marcinków oraz ogólne ogarnięcie przestrzeni okołogankowej |