Iwkowy ogródeczek |
Faktycznie, święto ciętych kwiatów Prawdziwe popisy talentów rzeźbiarskich i florystycznych. A chyba najbardziej porusza mnie sam fakt, że ludziom po prostu się chce, że lokalna tradycja ma dla nich wartość i poświęcają na to czas i pieniądze... Rozumiem, że jest cała "odgórna" organizacja, bo inaczej byłoby to niemożliwe, ale jednak "oddolnie" musi byc zaangażowanie mieszkańców, którym po prostu chce sie w to bawić. U nas jest z takimi sprawami ciężko, nie ma "społecznego klimatu" do tworzenia lokalnych "oddolnych" tradycji... Nie chcę narzekać, takie po prostu są fakty. Na zachodzie Polski trudno się też temu dziwić, "ziemie odzyskane" nie mają wiekowych tradycji. Dopiero obecne młode pokolenie jest jakby ponad polityką i tymi wszystkimi zawirowaniemi, jakie zaistniały po wojnie i widzi ten region jako część Europy z bogatą historią. Np. zabawa w towarzystwa walońskie jest czymś takim, ludzie odwołują się do początków kultury na tych terenach. Staje sie to ich hobby, sposobem na spędzanie wakacji i przy okazji nawet niektórzy robią jakiś "show" dla turystów Iwonko, fajne pokazy. Też sie zastanawiam, ile tysięcy kwiatów ciętych do tego trzeba? Tak sobie myślę, że okoliczni hodowcy kwiatów mają tam złoty interes |