NIEKOŃCZĄCE SIĘ PRÓBY... aby powstał ogród |
Elu Słonko co Ty wymyślasz? Za co miałabym się na Ciebie gniewać? Myślisz, że nie wiem ile się ma wolnego czasu na emeryturze? Wiem to po sobie a ja mam ułamek tego co Ty i wszystko pod bokiem bez Twoich podróży. Na dodatek te upały mnie obezwładniały a podlewanie zajmowało późne popołudnie i ciemną noc. W ciągu dnia trzeba było wykonać, w żółwim tempie, zwyczajne codzienne prace wraz wybieganiem piesków, zbieraniem spadów mirabelek, śliwek i jabłek. Do tego ciągłe usuwanie wilków i zbyt gęstych liści z pomidorów, kolejne ich podwiązywanie i dodatkowe palikowanie, bo rosły jak szalone, wycinanie przekwitłych kwiatów i takie tam prace porządkowe a i skończyłam odperzać rabatkę, którą zaczęłam wiosną. Obowiązkowy wieczorny, godzinny telefon do Mamy i siadałam do komputera o jedenastej wieczorem a niestety nie umiem wpisać się jednym zdaniem i dlatego tak mało wątków odwiedzam w jednym dniu. Złapałam się też na tym, że w pierwszej kolejności zaglądam do wątków znajdujących się w NOWYCH POSTACH i muszę wrócić do starego zwyczaju zaglądania zgodnie z planem. Uff! Usprawiedliwiłam i Ciebie i siebie! Bardzo Ci dziękuję za ofertę patyczków ale nie mogę już powiększać rabatek bo za 5 lat ich nie ogarnę. Pink Anabelle też mam. A liliowce? Nie chciałabym teraz niczego sadzić (a i tak mam kupione cebule) bo moje kolano wcale nie jest w najlepszym stanie. Boli mimo, że staram się je bardzo oszczędzać. Truskawki obcinałam pochylona z prostymi nogami i teraz bolą mnie i łydki i ścięgna pod kolanami bo zwyczajnie nie lubię takiej pozycji. W środę jestem umówiona na wizytę u następnego ortopedy. Poprzedni obiecywał mi wyleczenie po tygodniu a minęły trzy. Uściski dla Ciebie! |